Nasza praca z psami jest żmudna i czasochłonna, dziesiątki godzin przesiedziane w boksie przy budzie lub na trawie przy pieńku zza którego nie chce wyjść przerażone stworzenie. Tony smaczków podanych przez kraty, żeby wreszcie doczekać się dnia, gdy pies sam do tych krat podbiegnie, pomerda ogonem i sprawdzi czy nie przyszłaś z pustymi rękami. Setki prób ubrania obroży, smyczy, prób przekonania skulonego futerka, że wyjście na trawę jest fajne. Dzikie tańce radości, kiedy wychodzisz z Maszą na spacer a nie musisz już nieść jej na rękach. Ciche łzy płynące po twarzy, kiedy pomoc przychodzi za późno… Nasza praca nie jest medialna, odbywa się w boksach, przy budach, na małych wybiegach z daleka od zgiełku. Ale my tam jesteśmy, pomagamy popsutym psom stanąć na łapy, naprawiamy to, co inni pseudoludzie zniszczyli. I aby dalej móc to robić potrzebujemy Was – tak jak do tej pory. Jeśli jeszcze nie rozliczyłeś się z fiskusem, prosimy: podaruj 1,5% naszemu stowarzyszeniu Zwierzoluby Mielec. Abyśmy mogli za rok pokazać Wam sukcesy Żelki, Jaśminy, Kariny, Kołtuna, Piegusa, Kiry, Gacka i wielu, wielu innych, których jeszcze nie znamy a na pewno będą…. bo zawsze są zepsute psy do naprawienia